top of page

Sigma S 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM

Pierwszą styczność z Sigmą miałam w 2007 r., kiedy to trafił w moje ręce obiektyw 70 - 300 mm f/4-5.6 APO DG Macro. Ta "wiertarka" warto podkreślić - udarowa, to przede wszystkim plastik i ślamazarny niczym leniwiec przesuwający się po gałęzi, autofocus! Wszystko, co żyło uciekało w popłochu, gdzie pieprz rośnie, gdy tylko do połowy wciskałam spust migawki. Te niemiłe doświadczenie spowodowało, że kolejne 12 lat trzymałam się z dala od obiektywów Sigmy, aż do sierpnia tego roku, kiedy to trafiło do mnie tajemnicze pudełko ...

Zawartość, aż rwała się do roboty :-)


Po rozpakowaniu spotkało mnie ogromne zaskoczenie! W czarnym futerale, spoczywał całkiem przyzwoity obiektyw, który jak podaje producent wykonany jest ze stopu magnezu, włókna węglowego i termicznie stabilnego kompozytu. Solidna, dająca wrażenie pancernej, lekko chropowata o zmatowionej powierzchni obudowa, robi niesamowite wrażenie. Przynajmniej, jeśli miało się wcześniej do czynienia tylko z plastikowym obiektywem 70 - 300. Wygląd w połączeniu z wagą (2700 g.) daje wrażenie dopracowanej i odpowiednio wyważonej konstrukcji na najwyższym poziomie. Szkło reklamowane jest jako obiektyw do zadań specjalnych, głównie sportu i fotografii przyrodniczej. Obudowa, kurzo-, pyło- i wodoodporna ma zapewnić komfort pracy w ekstremalnych warunkach. Uszczelniona konstrukcja pozwoliła mi na 3 godziny fotografowania w deszczu, bez uszczerbku dla szkła. Obiektyw ma bardzo dobre uszczelnienia przy bagnecie, w łączeniach oraz przy przełącznikach. Przednia i tylna soczewka pokryta jest powłoką hydrofobową i olejoodporną, dzięki którym łatwo wyciera się wodę. Nie zauważyłam również większych problemów z parowaniem, a trochę tym szkłem nad wodą popracowałam.

Duże brawa dla Sigmy, należą się za stopkę kompatybilną z Arca-Swiss, która znajduje się na łączniku statywowym. Łącznikiem można obracać dookoła korpusu obiektywu, ale nie ma możliwości zdjęcia go w całości z korpusu. Nie wiem jak Wy, ale ja ciągle gubię stopki i ciągle je szukam (po plecakach, po kieszeniach i w bagażniku). Dzięki rozwiązaniu zaproponowanym przez Sigmę mam pewność, że zawsze będzie ze mną. Ponadto stopka wyposażona jest w gwinty mocujące ¼-cala i 3/8-cala .


Duża stopka to również dodatkowy uchwyt, dzięki któremu dobrze to szkło nosi się w ręku. To ważne w przypadku teleobiektywów. Wymachiwanie dużym i ciężkim szkłem na łodzi przez kilka godzin, czy podczas fotografowania na plaży powoduje, że odczuwam spory dyskomfort, szczególnie jeśli chodzi o nadgarstki. Niestety waga tego szkła powoduje, że niektóre osoby mogą mieć problemy z dłuższym fotografowaniem z tzw. "ręki".


Zarówno pierścień ustawienia ostrości jak i pierścień wyboru ogniskowej nie jest gładki a żebrowany, dzięki czemu palce nie ślizgają się a chwyt jest pewny. Przy pierścieniu ostrości znajdziemy ściągę. Na korpusie obiektywu oznaczone są ogniskowe dla wartości 60, 70, 80, 100, 120, 150, 200, 250, 300, 400 i 600 mm. Imponujący zakres, nieprawdaż? Przebieg całej skali odległości, wymaga obrotu o kąt około 110 stopni. Dla mnie (osoby pracującej na „stałkach”) dosyć trudne było przestawienie się na pracę z zoomowaniem. Nim doszłam do wprawy, zajęło mi to małą chwilę, ale osobom, które miały wcześniej styczność z tego typu obiektywami, praca nie będzie nastręczała większych trudności. Warto wspomnieć, że Sigma S 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM to nie zoom a obiektyw zmiennoogniskowy (nie trzyma ostrości przy zmianie ogniskowej). Ponadto charakteryzuje się zmienną minimalną odległością fotografowania przy różnych ogniskowych. Zarówno pierścień zoomu jak i ustawienia ostrości chodzi płynnie i lekko.

Przyszedł czas na pierwszy minus tego szkła. Samoczynnie wysuwający się tubus doprowadzał mnie niekiedy do szału. Szczególnie w sytuacjach dynamicznych, kiedy na chwilę opuszczałam obiektyw i za chwilę trzeba było szybko celować w obiekt. Po przyłożeniu oka do wizjera okazywało się, że widzę nie to, co miałam w nim ujrzeć. Pomimo umieszczonej na obudowie blokady, notorycznie o niej zapominałam, przez co zdarzyło mi się opuścić kilka fajnych klatek, bo zajęta byłam kręceniem do odpowiedniej ogniskowej. Blokada zoomu umożliwia blokadę pierścienia ogniskowych na każdej z zaznaczonych ogniskowych. Pozwala to zablokować obiektyw na wybranym przybliżeniu, wykluczając niepożądane, przesunięcie zoomu nawet przy fotografowaniu. Pod warunkiem, że pamiętamy żeby przy każdej zmianie ogniskowej należy zablokować tubus. Drugim minusem tego szkła jest zmiana długości tubusu i związane z tym nieustanne przesuwanie się środka ciężkości (potrzeba ciągłego korygowania wyważania zestawu) przy fotografowaniu na głowicy gimbalowej. Znacznie wygodniej pracuje mi się „stałkami”, które zachowują zawsze stałą długość i położenie środka ciężkości.

Na korpusie obiektywu znajdują się cztery przełączniki. Przełącznik "FOCUS", służy do wyboru trybu pracy ustawiania ostrości. Dodatkowo do standardowych ustawień AF/MF obiektyw został wyposażony w funkcję MO (Manual Override). Co ciekawe, w przypadku wyboru AF, pierścień do manualnego ustawiania ostrości wciąż działa natomiast opcja MO pozwala operować pierścieniem nawet wtedy, gdy autofokus działa w trybie ciągłym. Nastawy autofocusa można dowolnie konfigurować za pomocą USB Dock, którego niestety nie ma w komplecie. Kolejny przełącznik to ogranicznik zakresu pracy autofokusa. Do wyboru mamy znów trzy tryby: full, od 6 metrów do nieskończoności i od minimalnego dystansu do 6 metrów. Kolejny przełącznik "OS" odpowiada za sterowanie stabilizacją optyczną. Nowy stabilizator obrazu (OS) wyposażony został w czujnik przyspieszenia, by zapewnić jeszcze większą precyzję. W obiektywie dostępne są dwa tryby pracy stabilizacji - tryby 1 (doskonale nadaje się do ogólnego fotografowania. W tym trybie pracują wszystkie czujniki drgań), 2 (idealny do fotografii obiektów będących w ruchu ( śledzenie samolotu czy biegnącego zwierzęcia) i 3 - off. Panoramowania działa nie tylko przy kadrach poziomych, ale również pionowych a nawet, gdy obiekt przemieszcza się po przekątnej kadru. Na samym dole umieszczono przełącznik "CUSTOM". Do wyboru mamy pozycje off, C1 i C2. Służą one do wyboru trybów pracy mechanizmu ustawiającego ostrość, zapisanych przez użytkownika po skalibrowaniu obiektywu.


Ostatni element obiektywu stanowi osłona przeciwsłoneczna, która wykonana jest z włókna węglowego. Wizualnie odbiega od samego obiektywu, ale dzięki zastosowaniu innego materiału jest bardzo lekka i jak zapewnia producent ma być wytrzymała. Osłona mocowana jest na specjalny zacisk. W komplecie standardowo tylni i przedni dekiel na szkła oraz materiałowa nakładka (czapeczka na przednie szkło). Obiektyw zapakowany jest w materiałowy futerał. Dużym plusem jest dodatkowy pasek do noszenia obiektywu, który przewleka się przez obejmy mocujące na obiektywie, co pozwala zredukować obciążenie mocowania bagnetowego aparatu przy przenoszeniu sprzętu.

Przednia soczewka ma średnicę 92 mm, jest tylko nieznacznie schowana w obudowie i otacza ją nierotujące mocowanie filtrów o średnicy 105 mm. Powłoka "Super Multi Layer" ma pomagać w zmniejszaniu efektu flary oraz zapewnić ostre obrazy o wysokim kontraście, nawet w warunkach pracy pod słońce. Konstrukcja optyczna to 25 soczewek w 19 grupach, w tym trzy soczewki typu FLD (o niskiej dyspersji z korekcją na poziomie szkła fluorytowego) oraz jedna typu SLC (o specjalnej niskiej dyspersji).

W środku znajduje się dziewięciolistkowa, zaokrąglona przysłona, dzięki której uzyskuje się przyjemną plastykę. W zależności od fotografowanego tła, Sigma wypada raz lepiej, raz gorzej. W moim odczuciu, szkło średnio radzi sobie z elementami pionowymi (trzcina, trawa) przy których w rozmyciu daje nieprzyjemną fakturę. Pamiętać jednak należy, że Sigma jest ponad 3,5 razy tańsza od systemowego Canona 300 mm f/2.8 L EF IS II USM , którego używam na co dzień.

W dobrym świetle Sigma jest ostra w całym zakresie ogniskowych (zarówno na 60 mm jak i na 600 mm), nawet bez przymykania. Spadek jakości zazwyczaj obserwuje się na skrajnych ogniskowych, gdzie obraz jest ciut słabszy niż na pośrednich. Co ciekawe w przypadku Sigmy rzecz ma się całkiem inaczej. Ciut gorzej Sigma radziła sobie na wyższych wartościach pośrednich (od 350 – 450 mm) niż skrajnych. Oczywiście można temu zaradzić, przymykając obiektyw. Niestety w przypadku fotografii przyrodniczej f 5.6 to już ciemno, a co dopiero f 7.1 czy 8.

Z drugiej strony, dostajemy w pakiecie świetnie działającą stabilizację, na poziomie 4 EV. Mając do kompletu, przyzwoitą puchę radzącą sobie na wyższych czułościach ISO, można wyciągnąć naprawdę dobre kadry, w trudnych warunkach pogodowych. Jak podaje producent w Sigmie 60-600 mm f/4.5-6.3 DG OS HSM Sport zastosowano nowy system stabilizacji optycznej wsparty zaawansowanym akcelerometrem.


Autofocus był dla mnie największym zaskoczeniem. Obiektyw został wyposażony w udoskonalony silnik ultradźwiękowy HSM, który jest naprawdę cichy i szybki. Przelecenie całego zakresu zajmuje mu niewiele czasu, choć czasami zdarza mu się lekkie falowanie. Przy krótszych ogniskowych pracuje bardzo szybko i precyzyjnie, bez żadnych zawahań. Przy dłuższych ogniskowych, czas ten, nieznacznie się wydłuża. Przy słabym oświetleniu i przy mało kontrastowych scenach ustawienie ostrości zajmuje więcej czasu - nie jest to jednak, niczym nadzwyczajnym, nawet w drogich szkłach systemowych.


W gorszych warunkach świetlnych zdarza się sporo sytuacji, gdy autofocus przejeżdża właściwe położenie, następnie cofa się i dopiero ustawia się we właściwym miejscu. Przy szybkich dynamicznych akcjach, może to stanowić pewien problem, jednakże wiedząc w jakich warunkach będziemy fotografować, warto wybrać konkretny zakres odległości, co znacznie skróci czas ostrzenia.


Generalnie autofocus jest dokładny i precyzyjny. Nie ma większych problemów z trafieniem, wyostrzeniem i utrzymaniem w ostrości obiektów w ruchu. Jak już trafi w punkt i jest odpowiednio prowadzony, to obiekt na zdjęciu jest ostry jak żyleta. Niestety, nie obywa się również bez wpadek. W serii, pomimo trafienia w obiekt, zdarza się wypluć mydlany obraz.

Kontrast i odwzorowanie kolorów bardzo przyjemne, niewiele jest do poprawy w późniejszej obróbce. Nie zauważyłam problemów z aberracją chromatyczną. Obiektyw jest zgodny z korekcją aberracji w aparatach marki Canon (przynajmniej w mojej 5D IV korekcja działała bez zarzutu), dzięki dopasowaniu korekcji poziomów jasności na brzegach obrazu, dystorsji oraz aberracji chromatycznej do charakterystyki optycznej obiektywu funkcja ta, pozwala uzyskać jeszcze wyższą jakość optyczną.

Obiektyw współpracuje z urządzeniem Sigma USB DOCK a bezpłatne oprogramowanie Sigma Optymization Pro pozwala na aktualizację oprogramowania obiektywu, kalibrację punktów AF, definiowanie szybkości pracy AF, definiowanie sposobu pracy stabilizacji optycznej, definiowanie zakresu odległości pracy AF (limiter) czy ustawienie parametrów FULL TIME MF ( MO ). Fajna alternatywa dla domorosłych serwisantów.


Podsumowując :

Największą zaletą Sigmy Sport 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM jest wszechstronność zakresu ogniskowych. W pakiecie dostajemy szybki i precyzyjny autofocus w solidnej, dobrze uszczelnionej obudowie. Dobra jakość obrazu w centrum kadru, w całym zakresie przysłon i ogniskowych pozwala na robienie naprawdę przyzwoitych zdjęć.


Na minus zaliczam nieznaczną dystorsję przy krótszych ogniskowych, mydlane kadry w serii oraz znaczną wagę, która ma znaczenie przy robieniu zdjęć z ręki, a także najbardziej mnie osobiście drażniące - samoczynne wyjeżdżanie niezablokowanego tubusu.


Początkowo rozważałam sprzedaż tego obiektywu, jednak trudno będzie mi się rozstać z taką uniwersalnością. Sigma wysoko postawiła poprzeczkę konkurencji. Jeżeli wahacie się, czy Sigma będzie dobrym wyborem, to nie zastanawiajcie się ani chwili dłużej. Z całą pewnością biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, nie znajdziecie lepszego szkła, w tym segmencie cenowym.


Na koniec testu mała galeria :



Video :



*Wszystkie zdjęcia powyżej, zrobione zostały zestawem Canon 5D IV + Sigma S 60-600mm f/4.5-6.3 DG OS HSM. Wywołane z RAW, bez żadnych korekt w programach graficznych.

bottom of page