top of page

     Z przyrodą za pan brat od urodzenia. Kilkadziesiąt dni po ogłoszeniu stanu wojennego, przyszłam na świat podczas pamiętnej zimy. Wiosną miałam już niańkę na miarę córki weterynarza. Wózek z niewielkim zawiniątkiem bujał gość na długich czerwonych nogach,   nie używając do tego rąk a swojego spiczastego, długiego, równie czerwonego jak nogi, dzioba. Bociek rósł ze mną przez kolejne trzy lata. Odstraszał intruzów od wózka puszeniem i klekotał mi do snu. Ptasie towarzystwo miałam więc zakodowane od małego. 

6A24944B-9294-4F36-8A6E-3E66547E517A.jpg
8F810161-0176-4199-961C-3A1032EB8F1E.jpg
13055786_1585125508482446_38395611144513
bottom of page